niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 5- Pokaz

Tydzień później...
Obudził mnie najgorszy dźwięk na świecie czyli budzik,kto w ogóle wymyślił to ustrojstwo ja się pytam?
Poszłam do łazienki wzięłam prysznic,owinięta ręcznikiem udałam się do szafy po rzeczy,postanowiłam założyć to,makijażu nie będę robić bo i tak makijażystka robiłaby go od nowa.Zeszłam na dół,wzięłam jabłko z kuchni i wyszłam z domu,wsiadłam do samochodu i jechałam do Empire Hotel.Podjeżdżając pod hotel zauważyłam Chucka,który wyglądał jakby na kogoś czekał.Wysiadłam z samochodu i udałam się w kierunku drzwi wejściowych przy których on stał.
-Blair proszę porozmawiajmy.
-Sorki nie mam teraz czasu,śpieszę się pa.
Ominęłam go i weszłam do hotelu,udałam się do garderoby żeby się przygotować na pokaz,po chwili podeszła do mnie zdenerwowana Jane.
-Blair nie ma Twojej sukni!
-Jak to?Przecież jeszcze wczoraj tu była!To gdzie jest?
-Nie wiem,nie mam pojęcia co teraz zrobimy pokaz zacznie się za godzinę a Ty nie masz sukni.
- Dobra mam pomysł,wyślij kogoś po inną suknie i wystąpię w tej którą przywiozą.
-No chyba nie mamy innego wyjścia.Już ktoś po nią jedzie.
Skończyłam się szykować teraz czekałam tylko na to żeby założyć suknie.Czekałam 10 minut i przyszła Jane z suknią.Po 30 minutach przyszedł czas na moje wyjście strasznie się denerwowałam,bałam się ,że coś źle pójdzie.Schodziłam ze schodów i strach mnie sparaliżował gdy zobaczyłam ile ludzi przyszło na pokaz.Rozejrzałam się po sali i zauważyłam Chucka na końcu wybiegu i chciał żebym podeszła do niego,zrobiłam niepewnie 1 krok potem następny i następny w końcu udało mi się wygrać ze strachem,resztę pokazu poszła bez żadnych problemów.Na końcu pokazu wyszła Jane na wybieg i podziękowała wszystkim za przybycie.Wszystkie modelki weszły do garderoby i dziękowały sobie nawzajem,gdy się przebierałam podszedł do mnie Chuck i pogratulował mi i pocałował w policzek,podziękowałam mu i przeprosiłam bo już musiałam się zbierać do domu.
-Ej piękna gdzie Ty idziesz?
-Do domu a gdzie indziej mogłabym iść?
-Nie mów mi ,że nie wiesz o tym ,że po każdym pokazie jest bankiet na którym wszystkie modelki muszą być obecne?
- Całkiem o tym zapomniałam.I co teraz?Nie mam sukienki ani nic.
-To dobrze ,że ja o tym pomyślałem i mam dla Ciebie sukienkę oraz wszystkie dodatki.
-Jeju dziękuje Ci,gdyby nie Ty to musiałabym iść w tym w czym przyszłam.
-No widzisz,to poczekaj ja pójdę po tą sukienkę.
Chuck wrócił z dwoma sukienkami i nie wiedziałam którą wybrać.
-Chuck nie wiem którą założyć czy ,masakra.
-Wybierz tą która Ci się bardziej podoba.
-No dobrze to wybieram tą drugą,idę się przebrać.
 Po 15 minutach byłam gotowa i wróciłam do niego.
-Wow piękna jak zawsze
-Dziękuje,to idziemy?
-Tak.
Chwyciłam go pod ramię i razem równym krokiem podążaliśmy korytarzem jego hotelu.Weszliśmy do ogromnej sali balowej,otworzyłam usta z dziwienia.
-hej słońce zamknij usta bo coś Ci wleci do nich.
-Ha ha bardzo śmieszne.-udałam obrażoną
-No dobrze przepraszam skarbie,nie gniewaj się już na mnie.
-Dobra wybaczam.
-To chodź zatańczymy.-wyciągnął rękę w moim kierunku i czekał aż ją chwycę .A ja tylko spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Nie,nie oj na pewno nie zatańczę.
-No ale dlaczego? Przecież nie gryzę.
Wyszczerzył zęby a ja zaczęłam się z niego śmiać a on tylko spojrzał na mnie jak na nienormalną.
-Nie umiem tańczyć.
-To się nauczysz.
I pociągnął mnie na parkiet kilka osób nie spuszczała z nas oczu ale nie wiem dlaczego,zaczęliśmy tańczyć był cudownie jakby czas się zatrzymał chciałam aby ta chwila trwała wiecznie,Chuck nie puścił mnie ani na chwilę nie miałam nic przeciwko temu,za każdym razem jak mnie dotykał przechodziły mnie miłe dreszcze.Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Chucka,który zaprowadził mnie na balkon gdzie był przepiękny widok ma miasto.
-Przepraszam za wszystko,przy Tobie czuję się inaczej tak jakby nie istniało nic oprócz nas.
-Przeprosiny przyjęte,ja też się tak czuję przy Tobie.
Chuck spojrzał na mnie a ja czując jego wzrok na sobie obróciłam głowę w jego kierunku i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy,odpłynęłam patrząc w jego ciemne czekoladowe oczy.Zauważyłam ,że jego twarz jest coraz bliżej mojej już tylko milimetry dzieliły nasze usta po czym się dotknęły,a ja w brzuchu poczułam jak bym miała w nim stado motyli.Chwyciłam ręką jego głowę,przybliżyłam się do niego,nasze ciała stykały się a ja poczułam się wspaniale.Oderwaliśmy się od siebie na chwilę żeby zaczerpnąć powietrza i dalej wróciliśmy do poprzedniej czynności ,która dawała mi dużo przyjemności chciałam posunąć się o krok dalej ale było za dużo ludzi aby wymknąć się do jego apartamentu.Jego ręka wędrowała po moich plecach a po chwili powędrował na mój pośladek i ścisnął delikatnie przy czym wydałam cichy jęk,wykorzystał ten moment i włożył mi język do ust nasze języki pieściły się nawzajem.Chwycił mnie za oby dwa pośladki i podniósł do góry tak ,że oplatałam jego biodra nogami,zaczął iść ze mną po chwili poczułam zimną ścianę na plecach,nie oderwaliśmy się od siebie ani na chwilę.Po kilku minutach Chuck przestał już mnie całować i oderwał głowę od mojej i powiedział dwa magiczne słowa.
-Blair kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham.
Łza poleciała mi po policzku a on ja wytarł i znowu zaczął całować ale teraz delikatniej.Jak już skończyliśmy oddawać się w pocałunkach poszliśmy do reszty gości,pożegnaliśmy się i poszliśmy do jego sypialni,poszłam do łazienki się trochę ogarnąć i przebrać,Chuck poszedł po coś do picia wrócił z dwoma szklankami soku w rękach i podszedł do mnie delikatnie musnął moje usta i podał mi picie.Chwilę porozmawialiśmy i poprosiłam Chucka żeby zawiózł mnie do domu bo nie chciałam sama wracać.Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy do mojego domu.Patrzył uważnie na drogę a ja nie mogłam się skupić na niczym innym jak gapienie się na niego,jestem żałosna pomyślałam,Chuck zauważył ,że na niego patrze szybko odwróciłam wzrok i patrzyłam w szybę.Po 5mintach samochód się zatrzymał Chuck wysiadł z samochodu chciałam zrobić to samo ale ubiegł mnie i pierwszy otworzył drzwi od mojej strony,uśmiechnęłam się i pomógł mi wyjść z jego pojazdu,udaliśmy się do drzwi mojego domu.Oparłam się o drzwi a on zaczął mnie całować zaczęłam oddawać pocałunki,po chwili oderwaliśmy swoje usta i oparł swoje czoło o moje i znowu powtórzył ,że mnie kocha i pocałował w nos.Pożegnaliśmy się i poszłam do siebie wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak odjeżdża,wzięłam piżamę i udałam się do łazienki aby wziąć gorącą kąpiel,zapaliłam świeczki po czym weszłam do wanny i się odprężyłam,leżałam w niej z godzinę woda zrobiła się zimna,więc wyszłam wytarłam się i ubrałam piżamę.Wyszłam z łazienki i położyłam się na moje wielkie łóżko i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 4 - Próba

Obudziłam się dosyć wcześnie czekając na telefon od Chucka.Poszłam do łazienki odkręciłam kran,żeby nalać wody do wanny poszłam do szafy poszukać jakiś ciuchów.Postanowiłam założyć ten zestaw i poszłam do łazienki,wzięłam gorącą kąpiel.Ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie uszykowane przez Anne.Zjadłam i udałam się w stronę salonu gdzie włączyłam tv skakałam po kanałach nic ciekawego nie było więc postanowiłam iść na górę do swojego pokoju i włączyłam laptopa sprawdziłam facebooka miałam wiadomość od kumpeli wysłała mi link do bloga jej znajomej wyłączyłam fb i zaczęłam czytać tego bloga miał aż 70 rozdziałów.Byłam już na 25 rozdziale gdy usłyszałam jak dostałam sms,wzięłam telefon do ręki dostałam wiadomość od Chucka miał przyjechać po mnie za 30 min, zapisałam adres tego bloga z zakładkach po czym wyłączyłam laptopa i udałam się do łazienki ogarnąć się trochę.Poszłam do gabinetu mamy.
-Mamo za chwilę wychodzę z Chuckiem i nie wiem o której wrócę.Pa
-Poczekaj chwilkę skarbie.
-Słucham mamo co chcesz bo się śpieszę.
-Widzę, że się z nim pogodziłaś ale bardzo Cię proszę żebyś uważała na siebie kochanie.Dobrze?
-Tak mamo dobrze a teraz wychodzę bo Chuck już jest pa.
Schodząc po schodach usłyszałam dzwonek,podbiegłam do drzwi i je otworzyłam,za drzwiami stał on z dużym bukietem czerwonych róż.Podał mi je z uśmiechem na twarzy ja też obdarowałam go szczerym uśmiechem i przyjęłam prezent.
-Możemy już iść Blair?
-Poczekaj chwilkę tylko pójdę włożyć kwiaty do wazonu.Wejdź proszę.
-Dobrze ale się pośpiesz bo musimy już iść.
Poszłam do salonu po wazon,wróciłam do kuchni i wlałam wodę do niego i włożyłam śliczne róże,zaniosłam je do salonu i położyłam na szafkę żeby było je widać.
-To gdzie mnie zabierasz?
-Zobaczysz ale to nic strasznego,dasz radę wierze w Ciebie.
-Chuck co Ty wymyśliłeś?
-Mojej mamy koleżanka za tydzień ma pokaz mody i od dzisiaj wszystkie modelki mają próby i Ty do nich dołączysz, wystąpisz na samym końcu ale w najlepszej jej sukience,która jest najważniejszą kreacją na tym pokazie.
-Oszalałeś czy co? Jak myślisz,że wyjdę na wybieg to się grubo mylisz,zatrzymaj się już!Nigdzie z Tobą nie jadę wypuść mnie!
-Blair uspokój się nic Ci nie będzie,dasz radę wiem to,wierzę w Ciebie i teraz Ty musisz w to uwierzyć.Dobrze? Proszę zrób to dla mnie.-Mówił do mnie robiąc minę jak kot ze Shreka.
-Chuck to nie jest dla mnie i się nie zgodzę,nie pasuję do nich.
-Zgadzam się nie pasujesz bo jesteś ładniejsza i w ogóle o 100 razy lepsza od nich więc weź się w garść skarbie i jedziemy.Ok?
-No dobrze ale nic już więcej nie mów tylko jedź jak mamy zdąrzyć.
-Dobrze to jedziemy.
Nie wierzę,że się na to zgodziłam no nie wierzę.Ale jak już się zgodziłam to musiałam to zrobić.Zauważyłam,że Chuck zaczął zwalniać i zatrzymał się przed swoim hotelem Empire.Wyszedł z samochodu,obszedł go i otworzył drzwi z mojej strony,podał mi rękę pomagając mi wysiąść z auta.Ruszyliśmy w stronę budynku ale w połowie drogi zatrzymałam się i tak stałam patrząc na wejście.Chuck podszedł do mnie wyciągnął w moją stronę rękę i prosił żebym mu zaufała,chwyciłam jego dłoń.Spletliśmy swoje palce i mój towarzysz lekko pociągnął mnie w stronę drzwi,oderwałam nogę od podłoża i szliśmy w stronę budynku.Weszłam z nim do hotelu i coraz bardziej się bałam i denerwowałam,Chuck prowadził mnie do sali w której odbywają się próby,otworzył drzwi i nie mogłam się ruszyć z miejsca wielki wybieg który zajmował 3/4 sali i po obu stronach wybiegu ułożone krzesła w rzędach.Podeszła do nas z uśmiechem na twarzy organizatorka pokazu i przywitała się z Chuckiem.
-Witaj Jane to jest moja przyjaciółka Blair.
-To Ty jesteś ta słynna Blair,witaj moja droga.
-Dzień dobry Jane,jak to sławna?.Spojrzałam w stronę Chucka,a on tylko się uśmiechnął.
A Jane kazała mi iść za sobą żeby pokazać mi moją suknie,weszliśmy do garderoby i wzięła kreację pokazał mi w czym mam wystąpić.Była śliczna ale zdziwiłam się bo to była suknia ślubna byłam w szoku,już ja sobie z nim pogadam pomyślałam.
-Jest śliczna Jane jesteś pewna,że to ja mam ją założyć?
-Tak Blair jestem pewna i zdania nie zmienię nie wiedziałam,że jesteś taka ładna będziesz pięknie w niej wyglądać.
-Dziękuję to kiedy mam próbę?
-My widzimy się jutro reszta dziewczyn dzisiaj ma próbę,a Ty możesz jechać gdzieś z Chuckiem ale odpocznij bo jutro będziemy ciężko pracować.
-Dobrze będę jutro za pewne z Chuckiem.To do zobaczenia Jane.
-Do jutra słońce.
Szłam w kierunku Chucka,który rozmawiał z jedną modelką,przeszłam koło nich i udałam się w stronę wyjścia.Usiadłam na schodach koło hotelu i czekałam na niego aż w końcu sobie o mnie przypomni.Po 5 minutach postanowił łaskawie przyjść po mnie,usiadł koło mnie i zaczął rozmowę na którą nie miałam ochotę.
-Co ja znowu zrobiłem?
-A czy ja coś mówię?
-No właśnie o to chodzi,że nic!
-Nie krzycz na mnie,rozumiesz?
-Przepraszam nie chciałem ale cały czas masz do mnie pretensję i nie wiem o co.
-Jak nie wiesz? Przyszłeś ze mną a już przystawiasz się do innej!
-Tylko rozmawiałem,a tak w ogóle nie muszę się tłumaczyć i mogę robić co chce i z kim chcę!
-Dobrze nie musisz mnie odwozić zamówię sobie taksówkę.
-Weź przestań odwiozę Cię i bez dyskusji.
-Dobra pojadę z Tobą ale nie odzywaj się do mnie.
-Dobrze.
Z tego wszystkiego zapomniałam pogadać z nim o mojej sukni na pokaz ale tak mnie wkurzył,że wyleciało mi z głowy.Przez całą drogę nikt się nie odezwał,panowała niezręczna cisza w końcu dojechaliśmy pod mój dom,wyszłam z samochodu i trzasłam drzwiami.Pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę jak małe dziecko.Po jakimś czasie zasnęłam zmęczona myśląc o Chucku...